
Wspomnienie o Staszku Harajdzie
Trudno sobie wyobrazić, że nie ma już z nami Staszka Harajdy. Większość warmińsko-mazurskiej braci turystycznej znała go przez całe swoje dorosłe życie.
Moja znajomość ze Staszkiem miała związek z klującym się w mojej głowie pomysłem powołania regionalnego pisma o tematyce turystycznej. Okazało się wkrótce, że identyczny pomysł powstał w Warmińsko-Mazurskim Oddziale Polskiej Izby Turystyki, a odpowiedzialnym za jego wdrożenie był właśnie Staszek, wówczas już przewodniczący Oddziału. Spotkaliśmy się w tej sprawie pierwszy raz latem 1995 roku. Pomysł dojrzewał, aż w kwietniu 1996 roku zaowocował pierwszym wydaniem naszego kwartalnika. Pomysłodawcą tytułu był Staszek, resztą zajmowaliśmy się wspólnie – i tak przez kolejne 18 lat, Stanisław jako przewodniczący, później członek Rady Redakcyjnej, ja jako redaktor naczelny. Te lata naprawdę bardzo nas zbliżyły. Stanisław – jak to się mówi kolokwialnie – znał wszystkich. Dzięki Niemu poznałem i ja wielu wspaniałych ludzi, związanych z turystyką. Niektórzy z nich występowali na łamach naszego pisma jako autorzy ciekawych publikacji, inni jako bohaterowie redakcyjnych wywiadów.
Pamiętam nasze redakcyjne spotkania na zapleczu olsztyńskiego Oddziału SBT Turysta, dokąd wchodziło się prawie jak do szafy. W tej szafie piliśmy herbatę (Staszek w ogóle nie pijał kawy), dyskutowaliśmy, spieraliśmy się, przerzucaliśmy pomysłami. Potem wszyscy wychodzili, a Stanisław zostawał z całym tym bałaganem i z bólem głowy: jak to sfinansować. Nie wnikałem w tę część naszego przedsięwzięcia, bo na cudach po prostu się nie znam. Robienie cudów pozostawialiśmy Staszkowi.
Staszek nie lubił opowiadać o sobie. Mało kto chyba wie, że ukończył nie tylko matematykę na Uniwersytecie Adama Mickiewicza w Poznaniu, ale też studia muzyczne (klasa fletu w poznańskiej Wyższej Szkole Muzycznej, dziś Akademii Muzycznej), a jakby tego było mało – także podyplomowe Studium Organizacji i Obsługi Ruchu Turystycznego w Akademii Wychowania Fizycznego w Poznaniu. Czynnym muzykiem nigdy nie został, pozostało muzykowanie domowe i wrażliwość muzyczna, charakterystyczna dla absolwentów szkół muzycznych. Kiedy osoby postronne dziwiły się, że w różnych formularzach wyjazdowych (było tego mnóstwo za dawnych, słusznie minionych czasów) wpisywał zawód „muzyk” wówczas on sam albo ktoś z organizatorów odpowiadał z humorem: bo u nas wszystko musi grać.
Poczucie humoru Stasia też zapamiętam. To nie był typ kawalarza, sypiącego dowcipami na towarzyskich spotkaniach przy piwie – chociaż tych spotkań piwnych oczywiście także nie unikał. Staszka poczucie humoru było stonowane, jakby schowane. Ot, choćby taka sytuacja: kończymy spotkanie w olsztyńskim Turyście (ul. Mrongowiusza, gdyby ktoś nie pamiętał), Stanisław ma za chwilę spotkanie w Urzędzie Wojewódzkim. Niedaleko, ale na pewno ponad kilometr. Wiem, że może nie zdążyć, więc proponuję, że go podrzucę samochodem(dojeżdżał do pracy komunikacją miejską). Stanisław z powagą odpowiada: nie dziękuję, ale wiesz, trochę się spieszę.
Mieliśmy taki zwyczaj, że po ukazaniu się każdego numeru Przeglądu analizowaliśmy i ocenialiśmy jego zawartość. Staszka recenzje były prawie zawsze najcelniejsze; potrafił z szacunkiem, ale jednak bezwzględnie, pokazać wszystkie pomyłki redakcyjne, wszystkie mielizny tekstów, kiepski dobór zdjęć czy niedostatki łamania. Coraz śmielej też sam zajmował się pisaniem; od początku własnie jemu przypadł obowiązek pisania tematycznych felietonów wstępnych. Z czasem zaczął pisywać też artykułu wewnątrz numeru, co często spowodowane było sytuacją obiektywną: nie było chętnego autora. Trzeba pamiętać, że nie mieliśmy ani grosza na honoraria dla autorów, wszyscy pisali za darmochę, a wymagania były, że ho, ho. Stanisław znał się praktycznie na wszystkim, co dotyczyło turystyki, mimo to przed przystąpieniem do pisania dodatkowo zgłębiał tematykę, rozmawiał z ludźmi, czytał inne publikacje. Tę rzetelność, dokładność, szacunek do innych (w tym przypadku do czytelników) miał po prostu we krwi, inaczej nie potrafił. Po latach wyznał mi, że wiele mi zawdzięcza, jeżeli chodzi o umiejętność pisania. Ta oszczędna pochwała była dla mnie bardzo ważna, bo Stanisław nie był szczególnie szczodry w rozdawaniu komplementów. Później tak się rozpędził z tym pisaniem, że wydał dwie książki: „Kresy w pamięci ojca” (o swoich korzeniach) i „Z turystyką przez życie” (o swoim życiu z turystyką). Oczywiście Przegląd był tylko niewielkim ułamkiem tego, czym zajmował się Staszek Harajda. Na wyliczenie wszystkich jego funkcji społecznych i zawodowych zabrakłoby miejsca nawet w pokaźnych rozmiarów książce. Kronikę swojego życia spisał Stanisław we wspomnianej wyżej książce „Z turystyką przez życie”, którą podarował mi z przyjacielską dedykacją latem 2019 roku. To było nasze ostatnie spotkanie; przyjechał do Krakowa, gdzie własnie zamieszkałem. Umówiliśmy się, jak prawdziwi krakowianie, na rynku „pod Mickiewiczem”, potem poszliśmy do pubu na małe jasne i na długą Polaków rozmowę. Miałem nadzieję na więcej takich spotkań, chociaż znając Stanisława wiedziałem, że niełatwo będzie Go dogonić w tym jego zachłannym wędrowaniu.
Stanisław Harajda zmarł 6 marca 2021 roku w Olsztynie. Cześć jego pamięci.
Turystyczny życiorys
* Ur. 22.09.1948
* Lato 1949 – pierwsza wyprawa w góry, ojciec Ryszard Harajda zabiera 10-miesięcznego Stasia na obóz w Muszynie, którego był komendantem;
* 1957-1958 – Uczestnik obozów w Nowym Targu;
* Od 1962 – liczne wyprawy w góry, uwieńczone Srebrną i Złotą Górską Odznaką Turystyczną;
* 1966 – początek studiów na UAM, działalność w uczelnianym PTTK;
* 1976 – rozpoczęcie pracy w poznańskim Almaturze;
* 1978 – rozpoczęcie pracy w olsztyńskim Almaturze;
* 1983 – objęcie stanowiska dyrektora (prezesa) olsztyńskiego oddziału SBT Turysta;
* 2002 – rozpoczęcie pracy w Urzędzie Marszałkowskim Województwa Warmińsko-Mazurskiego, dyrektor Departamentu Turystyki;
Działalność społeczna * 1989-1992 – prezes Zarządu Wojewódzkiego PTTK w Olsztynie;
* 1993-2001 – prezes Warmińsko-Mazurskiego Oddziału Polskiej Izby Turystyki;
* 2001-2002 – Przewodniczący Komitetu Założycielskiego Regionalnej Organizacji Turystycznej;
* 2003-2011 – Członek Zarządu Warmińsko-Mazurskiej Regionalnej Organizacji Turystycznej;
* Od 2016 – Sekretarz Krajowego Komitetu Naukowego Cittaslow.
Podczas prywatnych i służbowych podróży zwiedził praktycznie cały świat. Ze szczególnym zamiłowaniem wędrował po górach, był w Himalajach (kilkakrotnie), Alpach, Pirenejach, przemierzył z przyjaciółmi w ramach trampingu Indie, Nepal, Argentynę, Peru, RPA, Botswanę i Zimbabwe, był na Jamajce, odwiedził prawie wszystkie kraje europejskie.
Adam Bartnikowski